
Co ma szczęście do słoika?
A no to, że przez cały rok do niego właziło, chowało się i czekało na 2015, żeby móc z niego wyjść i cieszyć oczy i uszy naszej rodziny.
Wyszło i naprawdę nas ucieszyło, roześmiało i wzruszyło! O całej idei napisałam w styczniu 2014 w bardzo lubianym przez Was wpisie „szczęście w słoiku”.
Warto było przez cały rok gromadzić karteczki z opisem radosnych chwil danego dnia.
Znalazły się też tam spisane przez nas wesołe rodzinne cytaty np. „mama przestań mnie grzebieniać”, czy „kocham Cię tak jak wiatr kocha włoski”.
Znalazły się w nim drobne i duże sukcesy. Chwile wzlotów. Przełomowe – zawodowe wydarzenia.
Znalazły się w nim drobne gesty jakie dawaliśmy sobie wzajemnie. Małe wyjazdy i duże wyprawy. Satysfakcjonujące trudy i błogie lenistwo. Mix z jakiego złożone jest nasze życie.
W zabawę wkręcił się mój 4 latek i część to jego osobiste zapiski.
Podsumowując rok miałam w pierwszej chwili poczucie, że to był trudny rok, bo bardzo pracowity, bardzo zaganiany, pełen wyzwań i zarządzania czasem. Jednak jak tak teraz patrzę na ten karteczkowy misz-masz – widzę, że to był trudny i dobry rok.
Zostawiamy słoik na kolejny. Niech się nasze szczęście zbiera.
Dodamy do niego jeszcze inną zabawę, o której pisałam tutaj. Zaplanujemy wspólnie 12 wyzwań dla naszej rodzinki – po jednej na dany miesiąc. Będziemy realizować je krok po kroku i…. cieszyć się życiem, cieszyć się sobą! Nam i Wam na ten 2015 życzę:
Dodaj komentarz