
W świecie coachów i trenerów są wspaniali ludzie. Tacy, od których można czerpać garściami, którzy dzielą się hojnie i niezwykle inspirują. Poznałam takich pięknych ludzi, Wy też ich poznajcie. Krok po kroku, wywiad po wywiadzie będą pojawiać się tutaj i będą odpowiadać na pytania dotyczące coachingu i superwizji / leadership po ludzku / pracy z grupami i zespołami. Będą zmieniać nam perspektywę. Tak powstanie, mam nadzieję bardzo wartościowa, seria #Perspektywa… Rozpocznie ją osoba dla mnie wyjątkowa. Bardzo. Zapraszam!
Coaching i obraz to świetne połączenie. Stosuję od zawsze i od zawsze mam poczucie, że mogłabym w tym temacie wiedzieć jeszcze więcej. To obszar do ciągłego poznawania, doświadczania, pogłębiania. To obszar do nieustannej eksploracji. Lubię na sesji korzystać z coachingowych gier, których elementem jest praca z obrazem. Odważyłam się też zaprosić Klientów do pracy z ich własnymi fotografiami. Efekty są zawsze ważne, zmieniające perspektywę, ubogacające przebieg sesji. Ciekawa więc jestem, jak jeszcze można korzystać z obrazu pracując jako coach, jak można jeszcze lepiej wspierać Klientów w poszerzaniu samoświadomości. Dlatego też zaprosiłam eksperta w tym temacie – Dorotę Raniszewską, autorkę książki „JEDEN OBRAZ – WIELE SŁÓW”, żeby podzieliła się z nami inspiracjami i swoim przebogatym doświadczeniem w pracy z fotografią w coachingu.
Dorota, po pierwsze serdeczne dzięki, że zgodziłaś się na tę rozmowę. Najpierw opowiedz nam trochę o sobie. Jak to się stało, że jesteś ekspertem od wykorzystywania fotografii w coachingu?
To efekt mojej osobistej historii życiowej i drogi zawodowej. Kluczowe było dla mnie odkrywanie losów i tożsamości mojej rodziny. Zaczęło się w 2007 roku. Zdjęcia okazały się ważnym materiałem dokumentalnym, dzięki któremu mogłam ustalić fakty historyczne oraz zbudować narrację i zrekonstruować scenariusze wydarzeń z przeszłości. Wtedy zobaczyłam, jak bardzo i jak od razu zdjęcia uruchamiają pamięć. Że angażują. Że dzięki fotografiom nieznane mi osoby otwierają się i opowiadają o sobie, bo uruchamiają się w nich wspomnienia i emocje. Że człowiek bardzo ożywia się, kiedy opowiada historie, których pamięć budzi się wraz oglądaniem zdjęć.
To był dla mnie silny impuls, aby zająć się tym zawodowo. Uświadomiłam sobie, że fotografie dostarczają bogatego materiału do procesu myślowego, angażując jednocześnie człowieka. Mam za sobą dziesięć lat intensywnej pracy z albumami i zdjęciami rodzinnymi, setki stron listów, opisów, godziny przeprowadzonych rozmów. Śmieję się, że moje biurko to muzeum. I jest w tym sporo prawdy. Tak czy inaczej, to było solidne doświadczenie na start.
Drugim impulsem było doświadczanie siebie w fotografii, które towarzyszyło mi od lat w różnych momentach i obszarach życia. Fotografowanie to moja pasja. Byłam w szkole fotografii. Robiłam dużo zdjęć, bo dawało mi to wewnętrzny spokój. Wychodziłam na spacery z aparatem, aby dbać o nastrój. To była dla mnie higiena zdrowia psychicznego. Wychodziłam na godzinę, dwie, wynajdowałam sobie tematy do fotografowania i poświęcałam temu uwagę. Koncentrowałam umysł na twórczym i swobodnym zadaniu. Takie twórcze zajmowanie umysłu daje przepływ, koi, jest sposobem na wyciszenie i regenerację sił. Tak to zaobserwowałam.
Trzecim impulsem była certyfikacja Points of You® w 2013 roku. Wtedy trwała ona rok, spotykaliśmy się co dwa tygodnie, rozmawialiśmy, doświadczaliśmy. To był długi, regularny proces umacniania się w tym, co dziś robię.
Myślę, że dużo zaczerpnęłam też z moich studiów. Z wykształcenia jestem filologiem. Przedmiotem moich studiów był język i kultura stworzona w tym języku. Ale też gramatyka. Czyli struktura, logika, rozumowanie. Rozwijanie umiejętności tworzenia, wyrażania się, prowadzenie refleksji oraz interdyscyplinarność są po prostu elementami mojego wykształcenia. Mam dużą uważność na język, na to, co i jak ludzie mówią, jak wyrażają myśli, na znaczenia, klisze, samo-świadomość wypowiedzi. To ułatwia mi uważne słuchanie i obserwację. Były pomocne potem, gdy kształciłam się na szkoleniowca i coacha.
Te dwie rzeki – życie osobiste i praca spotkały się 😊. Dają mi spełnienie. Więc to mnie pochłania. Mam energię, aby to zgłębiać, rozwijać, tym żyć.
Ale wiesz. Ważna jest też postawa – życiowa i zawodowa. Ja ciągle poszukuję. Prowadzę refleksję własną. Uczę się na sobie. Eksperymentuję. Robię notatki, dokumentuję swoje eksperymenty za pomocą zdjęć, video. Nagrywam się. Za tym co dziś robię, stoi duża praca. I ogromna dociekliwość, która nadpisuje stereotypowe myślenie. Przez pierwszych kilka lat mojej praktyki trenerskiej po każdym szkoleniu, warsztacie, sesji indywidualnej siadałam sama ze sobą i podsumowywałam to, co się dowiedziałam, co dla mnie wynikało z tamtego doświadczenia. Spisywałam procesy, wnioski. Teraz nie robię już tego za każdym razem. Ale wciąż dużo prowadzę ze sobą dialogu. To może być ponowne przypomnienie sobie, jakie pytanie zadałam klientowi podążając za nim i co z tego wynikło. Pytam sama siebie, czy to było czyste podążenie za nim, czy wkradł się może element mojej diagnozy. Jak mogłam zrobić inaczej. Jakie miałam inne możliwości. Dzięki samoobserwacji i refleksji wciąż się rozwijam oraz czuję się stabilna, ugruntowana w odniesieniu do siebie samej. Dzięki temu staję się lepszym coachem i trenerem. Ale też mentorem. To samo dzieje się w sferze osobistej. Bardzo dużo pracy trzeba wykonywać na sobie. Pracy nad swoimi emocjami, zachowaniami, schematami myślenia, równowagą w życiu, systematycznością, radością, luzem. Wszystko, czego dotyczy coaching. Najpierw trzeba być coachem dla siebie samego.
Przykładam też dużo uwagi do rzetelności. Sprawdzam pomysły na sobie. Czytam literaturę powiązaną, z dziedzin pokrewnych, takich terapia, arteterapia, fotografia społeczna, sztuka… Sprawdzam źródła. Nie cytuję autorytetów, jeśli nie przeczytam ich książki. Jest ogromna różnica między cytowaniem czyjegoś zdania a przeczytaniem pozycji, w której ktoś to napisał. Śledzę publikacje zagraniczne. I dużo muszę czytać, bo w nazwie „Fotografia w Coachingu” zawiera się i „fotografia”, i „coaching”, a dopiero potem „fotografia w coachingu”. A zatem co najmniej umiejętności takie jak prowadzenie coachingu, praca z obrazem i fotografią, etyka coacha, etyka w fotografii. Ale też różnica między coachingiem a terapią. Śledzę ten dialog na rynku i rozmawiam z różnym osobami. Dzięki temu potrafię określić czym jest „Fotografia w Coachingu”. I jak to robić.
Co w tej pracy szczególnie cię fascynuje?
Człowiek. Uwielbiam ten moment, kiedy rodzi się refleksja, kiedy coś ważnego dowiaduje się o sobie, uzmysławia sobie. Kiedy odkrywa, jak wiele w życiu zależy od niego. Ten moment, kiedy opada napięcie, i pojawia się ukojenie, bo on już wie, o co chodzi. I ma pomysł, co dalej zrobić. Przekonanie, że to zrobi. Ja czuję się szczęśliwa, kiedy ludzie się uspokajają, pojawia się błysk w oku, a „wiem”, „rozumiem” zastępuje wcześniejsze poczucie zagubienia. Z wieloma osobami, z którymi pracowałam, mam kontakt. Wiem, że odmieniły swoje życie na lepsze, że potrafiły zadbać o swój dobrostan. To jest sens mojej pracy. A fotografia? Za każdym razem budzi się we mnie ciekawość dziecka odnośnie tego, co dana osoba widzi, czuje, jakie znaczenie nadaje zdjęciu. Fascynuje mnie ludzka wyobraźnia, metaforyczność myśli, poetycka natura duszy. Fascynuje mnie to, jak dobra energia, wiara w siebie, szczera intencja umożliwiają ludziom rozwijać się, nabierać wiatru w żagle, realizować się w życiu.
Jest też coś szczególnego, co mnie fascynuje. To uczucie bycia razem, zjednoczenie w zaufaniu i współtworzeniu, kiedy wykonuję komuś portret.
Kiedy najlepiej jest stosować obraz w procesie coachingu?
Najcenniejszym momentem jest pogłębianie wglądu. Czyli wybieranie, kontemplowanie obrazu, łowienie myśli, które on wywołuje i nadawanie im znaczeń w odniesieniu do tematu. Pogłębianie wglądu to kluczowy etap w coachingu. Zdjęcia pomagają klientowi wejść do jego świata wewnętrznego, pogłębić rozumienie siebie, spotkać się ze swoją prawdą.
Ale oczywiście każdy moment jest potencjalnie dobry. Wielu coachów stosuje obraz do wizualizacji zmiany. To bardzo dobra praktyka, bo dzięki niej osoba ma w ręku swoją wizję, wyrażoną metaforycznie i w materialny sposób.
A może są takie tematy, tacy Klienci, którym nie rekomendujesz pracy z wykorzystaniem obrazu?
Każdy temat jest dobry. Za pomocą zdjęć można zilustrować dosłownie wszystko: emocje w związku, etap w życiu, sposób zarządzania projektem, naturę komunikacji w zespole, marzenia na temat rodziny…
I każdy klient może tak pracować.
Natomiast trzeba być rozważnym w pracy z dziećmi. Żeby uniknąć obśmiewania, oceniania. Ale na to też można dzieci przygotować. Krok po kroku ucząc je pracy z obrazem, komunikacji bez oceny, itp. Dwa lata współpracowałam z klasą mojego syna więc mówię to z doświadczenia.
Na co Twoim zdaniem trzeba szczególnie uważać stosując jako coach pracę z fotografią?
Najpierw zwróciłabym uwagę na niesugerujący język coacha. Co jest żelazną zasadą w coachingu w ogóle. Ale kiedy pracujesz z fotografią, pojawia się dodatkowa zachęta, łatwość, pokusa, czy ryzyko, aby w pytaniach i parafrazach zaszyć lub wprost zawrzeć własną interpretację, diagnozę.
I etyka. Tu jest kilka elementów. Pierwszy to prawo autorskie. Zdjęcia ściągnięte z Internetu są własnością osób, które je zrobiły. Takie zdjęcia można zachować do użytku własnego, a nie komercyjnego. A zatem uwaga na to, skąd coach zdobywa zdjęcia do swojej pracy. Drugi to ochrona wizerunku. Wizerunek to dobro osobiste. Więc uwaga na wykorzystanie zdjęć gotowych, na których są jakieś osoby. Czy te osoby wyraziły zgodę na wykorzystanie ich zdjęć w pracy coacha. Trzecia to bezpieczeństwo klienta. Robienie zdjęć klientowi podczas sesji dotyka obszaru zaufania, bezpieczeństwa. Pojawia się pytanie o losy tego zdjęcia. Co zrobi z nim coach i klient. To trzeba wzajemnie ustalać. Coach wykonuje zdjęcie w celu prowadzenia sesji. Potem można to zdjęcie usunąć albo zachować. Klient może je chcieć zachować. Przy czym osoba fotografująca ma prawo autorskie do zdjęcia. Więc to jest wzajemna relacja.
Co poleciłabyś początkującym coachom, którzy dopiero zaczynają i którzy chcieliby zastosować fotografię podczas sesji coachingu? Jakie warto by zadali Klientowi pytania? Na co powinni zwracać uwagę?
Pytania wynikają z podążania za klientem. Nie ma z góry ustalonych pytań. Natomiast jest kilka dobrych pytań, które warto znać i używać. Jak na przykład: „Co widzisz? ”, „Co przyciąga Twoją uwagę?”, „Jak to zdjęcie ilustruje Twój temat?”, „Jak to, co widzisz, ma się do Twojego celu/ tematu/ pytania?”. Albo kiedy już jesteśmy w środku rozmowy: „Czego na tym zdjęciu jest za dużo/ brakuje?”, „Jakim zdjęciem zastąpiłbyś to, które ilustruje obecną sytuację, abyś mógł zobaczyć stan idealny?”
Czytałam Twoją książkę, jest bardzo ciekawa i praktyczna, gratuluję! Opisałaś w niej różne sposoby wykorzystania fotografii w coachingu. Jednym z nich jest praca ze zdjęciami jakie Klient przynosi ze sobą, jakie wybiera ze swoich domowych albumów. Opowiedz o tym więcej.
Zdjęcia rodzinne, zdjęcia przechowywane w domu to zapis ważnych chwil, momentów zwrotnych, relacji, itd. Są zawsze jakieś powody, dla których ludzie te zdjęcia przechowują, nie wyrzucają ich. Albo wyrzucają… Zdjęcia przenoszą tamte minione chwile, emocje, doświadczenia, relacje,… w teraźniejszość, dzięki czemu klient może spojrzeć na nie z perspektywy dzisiejszej. Aby zobaczyć, że ma zasoby, z których może ponownie skorzystać. Albo żeby zmienić swoje spojrzenie na coś z przeszłości jako na zasób. Aby zmienić perspektywę. Zyskać motywację do zmiany, odnalezienia, odbudowania, odzyskania czegoś, co było i nadal okazuje się być dla niego ważne. Jak zdrowie, relacje, marzenia.
Jak jeszcze zapraszasz Klienta do pracy z obrazem?
Wiesz, sposobów jest wiele. Na przykład podczas sesji idziemy na spacer i klient robi zdjęcia. Szuka kadrów, które są wizualizacją jego tematu: na przykład emocji odczuwanych w związku, których nie potrafi jeszcze nazwać. Potem te zdjęcia wyświetlamy na ekranie komputera i on zaczyna o nich opowiadać. O tym, co tam się tam dzieje, jak to ilustruje jego stany, jaką drogę przeszedł na tym spacerze. Piękna praca, piękne doświadczanie siebie w twórczym i metaforycznym dialogu.
Często pracuję z grupami i zespołami. Wprowadzam pracę z obrazem np. w rundzie początkowej, albo na zakończenie zajęć, jako domknięcie dnia, jako symbol ich odkryć, refleksji, albo jako motywator do podjęcia konkretnych działań w codziennym życiu. Jaki Ty polecasz sposób pracy z obrazem, np. kiedy mam na sali zespół w konflikcie, w którym mocno ścierają się dwie-trzy osoby?
Przykładowo, niech każdy z członków zespołu wybierze to zdjęcie, które wg niego ilustruje to, co on czuje będąc w zespole. Albo to, co się dzieje w zespole. I to, co powinno być, aby zespół współpracował efektywnie. Albo aby każdy miał głos. Niech każdy opowie, co i dlaczego wybrał. Niech ludzie usłyszą się nawzajem. To nie jest etap łamania lodów czy podsumowania ale etap wglądu i otwierania się w zespole. Budowania zaufania. Budowania więzi. To wtedy szczególnie warto wprowadzić obraz. W mojej książce opisałam szerzej, jak pracuję. Zachęcam, warto tam zajrzeć 😊
A gdybym chciała mieć swoją kolekcję zdjęć do pracy z Klientami, na co powinnam zwrócić uwagę chcąc, żeby te zdjęcia „działały”?
To, że coś zadziała, zależy od tego, jak prowadzisz proces coachingowy czy po prostu zajęcia rozwojowe. Jeśli dobrze to robisz, to zdjęcia będą pomocne i zadziałają. Czyli znowu: trzeba podążać za klientem, być uważnym coachem, trzeba być w kontakcie i interakcji (interakcja odbywa się też przez słuchanie). Do tego kontraktowanie, wyjaśnianie intencji, dobrze formułowane, proste pytania, dynamiczne obserwowanie i pytanie, jak to, co się pojawia, ma się do celu. Myślę, że dla mnie bardzo cennym zasobem jest bycie trenerem, umiejętności w zakresie projektowania i moderowania procesu tu i teraz.
No i coś, co każdy powinien robić a mianowicie: ja zawsze testuję stereotypy. Dla przykładu, często osoby pytają czy jeśli ktoś nie jest wzrokowcem, to nie będzie chętny pracować z obrazem. Ta pytanie wynika z założenia, że coś, co się powszechnie mówi, to prawda. Rzadziej wynika ono z doświadczenia. Ja mówię tak: każdy twój klient, który do Ciebie przychodzi na coaching, ma wzrok, słuch, dotyk. Rusza się. Wszyscy mamy te kanały percepcji. Ale od czasu szkoły po życie zawodowe jedne z nich są bardziej eksploatowane niż inne. Więc warto sprawdzić, spróbować. Poza tym, czy jest wśród Twoich klientów w coachingu ktoś, kto dziś nie robi albo nie ogląda zdjęć z tego powodu, że nie jest wzrokowcem?
To samo miało miejsce, kiedy zaczynałam stosować narzędzia Points of You® w biznesie. Na wstępie często słyszałam, że „u nas tak się nie da”. A ludzie bardzo chętnie tak pracowali. Bo to było kreatywne, barwne, głębokie, nowe. Takie założenia, że coś się nie da, nie uda, nie sprawdzi, nasuwają mi na myśl schematy wychowawcze, jak „daj ja to zrobię” (w domyśle, bo ty nie potrafisz, albo nie radzisz sobie, albo za wolno to robisz). Tymczasem jedynym sposobem, aby czegoś doświadczyć i nauczyć się, to zrobić to. Sprawdzić czy żelazko jest gorące, czy białko ubite na pianę nie wyleci, kiedy odwrócę miskę do góry nogami. Nawet jeśli miska nie ma nóg 😉 Albo dlatego, że wiedza o człowieku wciąż się zmienia. Mało jeszcze wiemy. I stare, sprawdzone praktyki czy prawdy niekoniecznie są wciąż aktualne. Co człowiek, to inna historia.
Coachom zaciekawionym takim sposobem pracy z Klientami co możesz podpowiedzieć w kontekście ich rozwoju, co mogą czytać, gdzie się dokształcać?
W mojej książce zamieściłam długą bibliografię. Tam są bardzo wartościowe pozycje.
Aby poczytać coś więcej i posłuchać zapraszam do:
- Książki „JEDEN OBRAZ – WIELE SŁÓW. Fotografia w rozwoju osobistym, terapii i pracy wychowawczej. Zapis podróży własnej.”, rozpisani.pl, Warszawa, 2016.
- „Obraz w Coachingu” – artykuł opublikowany w monografii „Szanse i wyzwania komunikacji społecznej” pod red. Katarzyny Bocheńskiej-Włostowskiej, Warszawa 2015. Udostępniłam go na mojej stronie: obrazwcoachingu.pl
- „O fotografii w coachingu” – podcast w kolekcji „Przestrzenie coachingu” pod red. Darka Niedzieskiego.
- „O emocjach i fotografowaniu” – rozmowa o fotografii i fotografowaniu w radio Chillizet w programie „Emocjonalny Ład” prowadzonym przez Ładę Drozdę.
- Z ostatnio opublikowanych artykułów wymieniłabym:
- To Build Connection on Your Team, Skip Icebreakers and Talk About Photography (w HBR)
- The Best Tool for Managing Depression Might Already Be in Your Pocket (Bryce z The One Project)
Już za chwilę ukaże się drugie wydanie mojej książki. Będą w nim zapisy obu wywiadów i artykuł w Coaching Review. Na ten moment moja książka to jedyna szeroka publikacja w języku polskim.
Bardzo gorąco polecam grupę otwartą, którą Judy Weiser prowadzi na facebooku. Nazywa się „PhotoTherapy, Therapeutic Photography, Photo Art Therapy, and VideoTherapy”. Polecam też moją grupę zamkniętą o nazwie JEDEN OBRAZ – WIELE SŁÓW. Zamieszczam tam na bieżąco linki do artykułów, które się pojawiają.
No i oczywiście prowadzę szkolenia dla coachów. Można się na nich bardzo dużo nauczyć. Więc serdecznie zapraszam.
Dziękuję Ci Do, bardzo! Jak zawsze – dzielisz się hojnie, z serducha!
Dodaj komentarz